';
Fotografia i podróżowanie – cz. 4: paszport i wiza przy wyjeździe do USA.
Panorama Las Vegas z wieży Stratosphere, Las Vegas, Nevada, USA
Panorama Las Vegas z wieży Stratosphere, Las Vegas, Nevada, USA

OK, chcę jechać do USA! Muszę mieć paszport i wizę wjazdową do USA… Czy jest problem z otrzymaniem wizy?

Zależy kogo spytasz, taką dostaniesz odpowiedź, ponieważ „okienko wizowe” odfiltrowało już wielu hmm…. niepewnych kandydatów, którzy chcieli jechać w celach zarobkowych i wizy nie otrzymali. Ja jadę, żeby (z punktu widzenia USA) zostawić w Stanach zielone pieniądze. Czy chcą mi tego zabronić? Raczej nie, tylko muszę udowodnić, że tak właśnie jest 🙂

Ale od początku. Żeby Cię wpuszczono do USA, musisz mieć aktualną wizę, którą otrzymasz w ambasadzie USA w Warszawie, w konsulacie w Krakowie i o ile mi wiadomo, agencji konsularnej w Poznaniu.

Ja starałem się o wizę dwa razy na przestrzeni ostatnich 14 lat. I dwa razy mi ją przyznano. Ponieważ wizę dostaje się na dziesięć lat, to więcej doświadczeń nie mam 🙂

Ostatnio wiza do USA skończyła mi się pod koniec 2015 roku i zacząłem zastanawiać się, żeby ją odświeżyć na początku 2016, jednak realnie przystąpiłem do czynu dopiero w czerwcu 2016, kiedy wiedziałem na 100%, że lecę w lipcu. Wypełnienie wniosku wizowego nie jest trudne. Ale po pierwsze jest to dość czasochłonne, po drugie najlepiej to zrobić „za jednym zamachem”, ponieważ wniosek wypełnia się on-line, na stronie ambasady i jeżeli zbyt długo się marudzi, to może się okazać, że wygaśnie Wam sesja (jak na stronie banku) i przy ponownym wejściu trzeba będzie zaczynać wszystko od nowa. Nie wiem, czy jest to celowe działanie ambasady, czy niedopracowany system informatyczny, ale doświadczenia kilku znajomych pokazują, żeby lepiej zarezerwować sobie godzinkę w spokoju i wypełnić wszystko w miarę sprawnie 🙂

Paszport ze starą wizą.
Paszport ze starą wizą.

Oczywiście trzeba mieć paszport (ważny na 6 miesięcy w przód od planowanej daty wyjazdu) i podać z niego większość danych. Ponadto ambasada chce znać Twoje podstawowe dane, czyli gdzie mieszkasz i z kim, gdzie pracujesz, ile zarabiasz itd.. Później padają pytania o podanie adresów zameldowania do kilku wstecz! Serio. Jak nie pamiętacie, gdzie mieszkaliście 10 lat temu, to lepiej sobie przypomnijcie 🙂
Istotną rzeczą jest wypunktowanie dotychczasowych wyjazdów do USA (daty wyjazdów i powrotów, przynajmniej orientacyjnie). To pomaga w zbudowaniu Waszej wiarygodności jako osoby, która wróci do kraju.

I kolejna rzecz – powód, dla którego ubiegacie się o wizę.
Zazwyczaj tym powodem jest planowany wyjazd, więc im więcej szczegółów znacie odnośnie wyjazdu, tym lepiej. Podanie informacji odnośnie wyjazdu, nazwa przynajmniej jednego hotelu z rezerwacją itp. na pewno zwiększy Wasze szanse na otrzymanie wizy, a im więcej informacji podacie we wniosku, tym szybciej załatwicie temat przy okienku 🙂

Ja miałem dość łatwo, ponieważ wkrótce leciałem zawodowo na dużą konferencję i miałem wszystkie „papiery” – to znaczy zaproszenie i potwierdzenie udziału w konferencji, rezerwację hotelu, bilet na samolot w obie strony i coś w rodzaju zaświadczenia, że pracuję w amerykańskiej firmie.
Następnie otrzymałem proponowaną datę spotkania w ambasadzie w Warszawie. Do ambasady pojechałem samochodem. Dodam, że ze względu na to, że były wakacje, nie było większego problemu z parkowaniem (tam jest ciasno i normalnie ciężko jest zaparkować) i w samochodzie zostawiłem cześć rzeczy, których i tak nie wniósłbym na teren ambasady, takich jak smartwatch, czy iPhone. Te rzeczy można zostawić w ambasadzie w przechowalni, ale ja nie chciałem tak robić.

Po przejściu przez bramki z wykrywaczem metalu, przeszedłem jeszcze kilka korytarzy i zakrętów. Ambasada jest tak zbudowana, że niektóre elementy, jak drzwi, klamki, włączniki itp. są sprowadzone z Ameryki dla komfortu psychicznego jej mieszkańców 🙂 To są na tyle charakterystyczne elementy, że łatwo je zidentyfikowałem 🙂
Ostatecznie trafiłem na salę, gdzie czekałem na swoją kolej przed okienkiem. Trwało to krótko, ponieważ było mało osób. Rozmowa z reprezentantem ambasady w okienku była krótka i luźna – oni są z natury wyluzowani.

Typowa droga w Stanach "pośrodku niczego". Tutaj mijam granicę stanów - za chwilę będę w Utah, USA.
Typowa droga w Stanach "pośrodku niczego". Tutaj mijam granicę stanów - za chwilę będę w Utah, USA.

Dalej seria pytań, gdzie lecę, po co, kiedy wracam itp. Oczywiście, że miał to przed sobą, ale zapytał. Taka jego rola. Przy okazji pogadaliśmy trochę, skąd jest i czy można tam zrobić super zdjęcia? 🙂 Warto być miłym, wyluzowanym i coś zagadać. To nie jest polski urzędnik, który zazwyczaj jest sztywny, „napompowany” i na Twoje ewentualne próby rozluźnienia kontaktu raczej nie reaguje, albo zbeszta 🙂
Rozmowa jest PO POLSKU! Ale jeżeli znacie angielski i chcecie porozmawiać z nim w tym języku, to na pewno nie odmówi 🙂 Każde takie działanie zwiększa szanse na szybkie pozytywne załatwienie sprawy.

Kolejna rzecz, to Wasz wygląd. Ubierzcie się tak, żebyście po pierwsze wzbudzali zaufanie – nie musi to być garnitur i krawat, ale podartych jeansów na pewno bym unikał, a po drugie żeby widać było, że stać Was na to, żeby w Stanach zostawić trochę kasy. I nie mam tutaj na myśli założenia złotego Rolexa na rękę, to nie Dubaj, ale np. logo rozpoznawalnej firmy na torebce, postawionej od niechcenia w okienku, chuście pod szyją, ładnie pomalowanych ust i ogólnie zadbanego wyglądu to klucz do sukcesu. Do tego uśmiech i pewność siebie 🙂

„Och tak, proszę Pana, mąż regularnie jeździ do USA i w tym roku chciałabym do niego dołączyć. Zaplanował super wakacje, zwiedzimy Kalifornię, mamy już rezerwację niektórych hoteli w el ej, podobno najpiękniejsze widoki są w Santa Monica przy plaży? Pana opalenizna świadczy, że często bywa Pan nad oceanem, nieprawdaż?!”.

Albo: „Jeździmy z dziewczyną w różne zakątki świata. Byliśmy tu… i tu, i tutaj… Od znajomych, którzy byli już kilka razy w Stanach słyszeliśmy, że o tej porze roku jest przepięknie w Miami! I nie tak bardzo gorąco. Uważamy, że to świetny pomysł na wyjazd i… powiem Panu coś w tajemnicy – zamierzam jej się tam oświadczyć!” –  porozumiewawcze mrugnięcie.

Mój kumpel zrobił jeszcze inaczej – wiecie, taki koleś przydługie włosy i błysk w oku, uśmiech na twarzy, wyblakły t-shirt… „Chcę jechać nad ocean. Surfing jest całym moim życiem, a niespełnionym marzeniem jest posurfować na plaży w południowej Kalifornii: Huntington, czy Malibu Beach to miejsca, gdzie zamierzam to marzenie spełnić!”.

Słabo? Nie ograniczajcie się. Tylko Wasza historia musi trzymać się kupy. Powiedzcie po co jedziecie, ale pokażcie, że macie to przemyślane. Nie jedziecie na wariata, bez planu. Spójna historia zwiększy Wasze szanse lub nawet przesądzi o tym, czy dostaniecie wizę, czy nie. Jeżeli podkreślicie to, że jedziecie i zostawicie w Stanach trochę dolarów, to Amerykanie bardzo dobrze znają się na ekonomii 🙂 Chętnie przygarną każdą ilość dolarów, ale niechętnie je oddają (patrz niżej).

Stockade Lake przy US-16A Scenic Road, okolice Custer, Dakota Południowa, USA
Stockade Lake przy US-16A Scenic Road, okolice Custer, Dakota Południowa, USA

Tak, na marginesie, kiedyś lecąc do Stanów przez Amsterdam, z jak najbardziej dobrymi papierami, „przetrzepała” mnie obsługa na lotnisku podczas przesiadki. Musiałem bardzo dokładnie pokazać wszystko, co wiązało się z moim wyjazdem. Dali spokój, jak kazali mi pokazać korespondencję mailową w związku z wyjazdem, a ja nie mogłem połączyć się do Internetu, wykorzystując lotniskowy Internet i nie mogli znaleźć informatyka.

Nie wiem, czy to przypadek, ponieważ muszą skontrolować co któregoś pasażera, czy też mój wygląd i zachowanie wzbudziły ich podejrzenia. Wyglądałem słabo, ponieważ nie przespałem nocy przed wylotem, licząc na drzemkę w samolocie, było strasznie gorąco, gdyż w terminalu siadła klimatyzacja, a ja byłem zdenerwowany całą sytuacją i chciałem jak najszybciej wejść do samolotu. Więc bywa różnie.

Ale wracając do wiz. Jeżeli z wypełnionych wcześniej dokumentów wynika, że połowa Waszej rodziny siedzi w USA od 20 lat, Wy jesteście bez pracy i nie za bardzo macie plany na przyszłość, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że zamierzacie wyjechać i pracować na czarno w Stanach. Dodatkowo jako adres zatrzymania się podaliście przedmieścia Chicago, albo Jackowo w Nowym Jorku – u brata albo cioci. Nie idźcie tą drogą. Stracicie czas, pieniądze (złożenie wniosku kosztuje jakieś 160 USD) i najgorsze – w systemie będzie widniała informacja, że staraliście się o wizę i odmówiono Wam. To jest informacja, która zostanie tam na zawsze.

U mnie ostatnio cała wizyta w ambasadzie zabrała maks. pół godziny. Od razu dostajecie informację, czy macie wizę, czy nie. Później czekacie na przysłanie kurierem FedEx paszportu z wizą, albo jedziecie go odebrać do wyznaczonego punktu. Ja pojechałem osobiście, ponieważ za kilka dni leciałem i obawiałem się, że paszport nie dojdzie na czas. Pamiętam że wtedy były moje urodziny, piękny lipcowy dzień, a przygotowania do wyjazdu prawie zakończone 🙂

Jakże odmiennie od tego, kiedy pierwszy raz starałem się o wizę w 2005 roku. Był obrzydliwy listopadowy dzień i kolejka na pięć godzin stania przed wejściem do konsulatu w Krakowie. Do tego stres, niepewność i zmęczenie na twarzy. Cud, ze dostałem wizę, może dlatego, ze miałem bardzo dobrze udokumentowany wyjazd i zaproszenie z USA w ramach mojej ówczesnej pracy. Ostatecznie i tak nie pojechałem, ale wiza się przydała, oj przydała 🙂

Dziesięć lat później, przekraczając próg ambasady w doskonałym nastroju, nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę nie dostać wizy! To zdecydowanie poprawia nastawienie, pewność siebie i pozytywnie wpływa na osiągnięcie zamierzonego celu! 🙂 Believe me.

Marcin

Leave a reply