';
Fotografia i podróżowanie – cz. 9: Co zabrać w podróż do USA?
Bieganie po skałkach nad oceanem z dobrym sprzętem to sama przyjemność :-)
Bieganie po skałkach nad oceanem z dobrym sprzętem to sama przyjemność 🙂

Ile par skarpet, ile majtek? Czy wziąć duży żel do mycia, czy wersję mobilną, małą? W jaką walizkę się spakować? Czy moja ładowarka będzie działać?

Przed wyjazdem można sobie zadać mnóstwo pytań, co zabrać i w co to spakować 🙂 Tym wpisem odpowiem Wam na powyższe pytania (serio – napiszę, ile par majtek wziąć!), a także na inne, o których mogliście nie pomyśleć, ponieważ stanowią moją sekretną tajemnicę – taki tips & tricks, albo hakowanie walizki przed wyjazdem do USA! 🙂

Dla mnie każdy wyjazd, nie tylko do Stanów, wiąże się z przygodą fotograficzną, dlatego druga część tego wpisu w detalach przedstawi, jak ja przygotowuję się do wyjazdu od strony zdjęciowej (lub video). Zatem zapraszam do zarezerwowania sobie 15 minut na przygodę wgłąb własnej szafy 🙂

Sony w trybie M daje mi największą frajdę z kreowania obrazu. Czasem przełączam na A priorytet przysłony)
Sony w trybie M daje mi największą frajdę z kreowania obrazu. Czasem przełączam na A priorytet przysłony)

Jadąc do USA, skupiam się na zabraniu kilku grup rzeczy. Moje grupy\kategorie to:

  • ubrania\obuwie\kosmetyki
  • dokumenty\pieniądze\ubezpieczenie
  • elektronika
  • akcesoria\inne

Ubrania\Obuwie\Kosmetyki.

No, wspomniałem o majtkach i skarpetkach, czyli bieliźnie, więc napiszę 🙂 Każdy chyba ma swoje doświadczenie, ile zabrać. Moje jest takie, że zabieram tyle szt. bielizny, ile dni zamierzam być w danym miejscu. Ale. Ale! Ale… jeżeli wychodzi więcej niż siedem dni, to zabieram MNIEJ sztuk bielizny, niż jest dni!
Kto zgadnie dlaczego, wygrywa nagrodę 🙂 Jest nią… łaskawe skinienie głową twórcy tego bloga 🙂
Otóż, kiedy jadę na mniej niż siedem dni i wezmę na każdy dzień osobną sztukę bielizny, to nie muszę jej prać, proste, nie? Jeżeli jadę natomiast na więcej niż siedem dni, np. na osiemnaście, to musiałbym zabrać osiemnaście sztuk bielizny, a tyle nie chce mi się wozić, zresztą pewnie nie mam. Więc i tak będę musiał prać. A jak będę musiał prać, to wystarczą mi cztery sztuki – w jednej chodzę, druga się suszy (jest wyprana), jedną włożę po tej, w której chodzę i jedną mam na zapas. Właściwie wystarczyłyby dwie, może trzy sztuki, ale dobrze być zabezpieczonym 🙂 Bieliznę szybko można przeprać wieczorem w hotelu, w nocy i tak nie wyschnie w klimatyzowanym pokoju, natomiast w samochodzie, rozłożona na tylnej półce, na którą świeci słońce, bardzo szybko będzie sucha. Co, wieśniacko wygląda pranie na tylnej półce? No, może. Dlatego kupcie sobie porządną bieliznę dobrych marek (wtedy też wygląda wieśniacko, ale przynajmniej z klasą :-)), ja na przykład używam… dobrze, dajmy już temu spokój, i tak się rozpisałem 🙂

Powyższe tyczy się również t-shirtów. Jeżeli planuję jakieś zakupy ubraniowe w USA, to biorę tylko minimalną ilość t-shirtów, czy czegoś innego, co planuję zakupić na miejscu, żeby nie obciążać sobie za bardzo bagażu. Jedna z gorszych dla mnie rzeczy to przywiezienie z 2-3 tygodniowej podróży czystych ubrań – oznacza to, że źle wymierzyłem z przygotowaniami.

Biorę jeszcze bluzę z kapturem lub polar – w wielu miejscach w Stanach, w środku czterdziestoparostopniowego upału na dworze, wnętrza są niemiłosiernie klimatyzowane i dłuższe przebywanie w takim 17-stopniowym wnętrzu może spowodować przeziębienie. Ponadto bluza przydaje się w samolocie, w ostateczności jako poduszka 🙂 Letni zestaw odzieży uzupełniają dwie pary szortów, kąpielówki, jeansy, japonki, sandały (najlepsze do prowadzenia samochodu) i Conversy, czasem buty sportowe. Kosmetyczka standardowo zawiera podstawowe kosmetyki + mini-apteczkę (tabletki od bólu głowy, przygód żołądkowych, plastry, zwłaszcza na otarcia i odciski, magnez, coś na przeziębienie, krople do oczu, bandaż).

Warto zastanowić się, w jaką walizkę się spakujecie. Jedyna słuszna odpowiedź to… no…? Jak najlżejszą! W ogóle, kupując walizkę należy już mieć to na uwadze i wybierać te najlżejsze. W liniach lotniczych jest limit na bagaż rejestrowany, który wynosi zazwyczaj 23kg. Jeżeli wasza pusta walizka waży 8kg, to właśnie straciliście 1/3 wagi, zostaje wam tylko 15kg na rzeczy, które włożycie do walizki 🙁 Moja walizka, którą notabene kupiłem w Stanach w DressForLess (taki trochę jakby outlet z często dobrymi rzeczami w absolutnie niskich cenach) ma beznadziejny bordowy kolor i jest marki no-name, ale waży 4kg i zapłaciłem za nią tylko 40 dolarów. Majstersztyk 😉 Mówimy o rozmiarach XXL – później muszę mieć miejsce, żeby zapakować w nią zakupy (głównie ciuchy), które zawsze robię, będąc w USA. Do tego możecie mieć drugą mini-walizkę (kabinówkę), którą weźmiecie ze sobą (nigdy nie korzystałem z tego dobrodziejstwa), z tym że od niedawna w USA wprowadzono zasadę, że za taki bagaż płaci się ekstra, zatem jeżeli wasze loty pokrywają jakieś podróże samolotem wewnątrz Stanów, to warto o tym pamiętać.

Do powyższego zestawu zawsze dochodzi plecak lub większa torba na ramię, w której trzymam podręczne akcesoria, dokumenty i co bardziej kosztowne rzeczy (jak aparat, laptop) lub takie które mogą się stłuc\zniszczyć podczas załadunku (czytaj: rzucania na oślep) walizek do i z samolotu. Bagaż podręczny zazwyczaj nie może być cięższy niż 8kg (w zależności od linii lotniczych) i czasem chodzą po lotnisku tajniacy z ręczną wagą i losowo ważą pasażerom torby. Niestety 🙁 Najlepiej przed podróżą sprawdzić na stronie linii lotniczych, jakie macie ograniczenia w kontekście wielkości, ciężaru i ilości sztuk bagażu, żeby później nie było niespodzianek. Dopłaty za nadbagaż są raczej spore. Ja mam taka ręczną wagę i zawsze ważę sobie bagaże, żeby nie było niespodzianek.

Dotarliśmy do miejsca, gdzie pora na Wujka Dobra Rada, czyli sprzedam wam tipa 🙂 Otóż, do plecaka biorę zawsze jedną sztukę bielizny, t-shirt, bluzę, szczoteczkę do zębów oraz zasilacze do komputera i telefonu. Kto zgadnie, dlaczego ta bielizna, ten… no wiecie, już 🙂

No! Zgadujcie! Nie powiem sam z siebie 🙂

Po lewej - parę lat temu nad oceanem z oldschoolowym Fujifilm X-E2S. Po prawej - 2008 rok, utknąłem na dobrych kilka godzin na lotnisku w Paryżu. Próbuję naładować laptopa (bezskutecznie) i przepakować rzeczy w plecak i torbę.

Dokumenty\Pieniądze\Ubezpieczenie

Z dokumentów należy wziąć przede wszystkim paszport z aktualną wizą. Jeżeli macie nowy paszport (ponieważ stary się skończył), ale w starym jest wiza, która jest aktualna, należy wziąć oba paszporty. Drugim najważniejszym dokumentem jest Prawo Jazdy – bez tego nie dadzą wam samochodu, proste 🙂 Z innych dokumentów istotne są boarding passy, czyli karty pokładowe, ponieważ oczywiście odprawiliście się wcześniej przez Internet, prawda?! Boarding passy można mieć w telefonie, żeby za dużo nie drukować – w iPhone obsługiwane jest to przez aplikację Wallet. Dodatkowo fajnie mieć wydrukowaną rezerwację wypożyczenia samochodu i\lub inne rezerwacje tak, jak to opisywałem tutaj (sekcja „Jaka to jest „dobra cena”?”).

Odnośnie pieniędzy, to należy zabrać 1-2 karty kredytowe, najlepiej takie, które są rozliczane w dolarach amerykańskich. Unikniecie kosztownego przewalutowania. Wcześniej, w zależności od banku, warto go poinformować, że będziecie płacić daną kartą w USA. Niektóre banki mają procedury, które przy próbie użycia karty np. poza Polską automatycznie blokują transakcję i samą kartę. Zdarzyło mi się tak raz i miałem trochę problemów z odkręceniem sytuacji. Warto zabrać min. $200 gotówki – czasem trzeba coś zapłacić gotówką więc koniecznie trzeba ją mieć! Jeżeli ktoś chce, to może zabrać tylko gotówkę, ale pamiętajcie, że trzeba ją zgłosić w deklaracji celnej pokazywanej pracownikowi biura imigracyjnego przy wjeździe do USA.

Ubezpieczenie wykupujecie przed wyjazdem. Zawsze trzeba o tym pamiętać. Ja od wielu lat kupuję w mBanku. Nigdy mi się nie przydało, ale nie żal mi wydać te 100zł, ponieważ mam spokojny sen. Dlaczego w mBanku? Kiedyś miałem konto tylko tam, a oni dość szybko wprowadzili możliwość zakupu ubezpieczenia turystycznego. W dwie minuty można to wyklikać!, a u mnie czas to baaaardzo ważna sprawa 🙂 Kiedy jadę służbowo, mam ubezpieczenie z firmy i wtedy kupuję tylko na te dni, kiedy jadę prywatnie.

Akcesoria i inne drobiazgi.

Wiadomo, że należy zabrać okulary przeciwsłoneczne. To nie wymaga wyjaśniania. Proponuję zabrać okrycie głowy – na pustyni może się przydać, temperatury sięgają nawet 50 stopni w cieniu. Niestety w większości przypadków, podczas wędrówek po parkach nie ma cienia 🙁 Z tego samego powodu można wziąć bidon – przydaje się na wodę i można doczepić go do plecaka. Czasem zabieram też niedużą lornetkę. Przydała mi się kilka razy. W Stanach bywają tak duże przestrzenie, że… ech, nie sięgniesz okiem. Ale uzbrojonym okiem, jak uczono w szkole – czyli z lornetką – już tak. Niestety zabiera trochę miejsca w plecaku i waży – zwłaszcza dobra lornetka, nie chiński badziew.
Na koniec dość istotna rzecz – przewodnik. Czasami potrzebuję wspomóc się wiedzą o danym miejscu, albo (zdarzyło mi się) nie wiedziałem, co można zobaczyć w danej okolicy. Internetu raczej wszędzie nie ma, a na trasie prawie nigdzie nie ma zasięgu, nie mówiąc o Internecie i nie wspominając o tym, że roaming na Stany jest drogi… W przewodniku nie ma wszystkiego, ale wiele razy mi się przydał i zawsze go zabieram. Kupiła mi go siostra przy pierwszym wyjeździe do USA i stanowi dla mnie niejako pewien symbol – zawsze go zabieram ze sobą do USA 🙂

Mój niezbędnik z akcesoriami. Jego zawartość delikatnie zmienia się przez lata.

Elektronika\Sprzęt.

Do tego, jaki sprzęt wezmę przykładam przynajmniej 50% uwagi, jaką poświęcam pakowaniu się do wyjazdu. Jest to sprzęt foto, (czasem) video, komputerowy i akcesoria. Nie wyobrażam sobie wyjazdu bez sprzętu. W epoce cyfrowej, w jakiej żyjemy, wszystko się wokół tego kręci. Po pierwsze primo przejściówka z gniazda amerykańskiego na normalne (czyt. takie, jak w Polsce) + przedłużacz na trzy gniazdka. Zazwyczaj na raz ładuję kilka rzeczy, zatem przedłużacz jest idealny! Do tego najczęściej w pokoju gniazdko jest w takim miejscu, że trzeba się czołgać, żeby się do niego dostać. Mając przedłużacz też się czołgam, ale… tylko raz! To jest mój kolejny super tip ekstra dla was! 🙂 Wiem, ze docenicie 🙂

Zatem zabieram na pewno smartfona i tu nie ma co dalej komentować, każdy ma smartfona 🙂 Dalej – zabieram laptopa – tutaj idealnie sprawdza się Surface. Kiedyś miałem Surface Pro 4, teraz Surface Laptop – jest lekki, cieniutki i ma bardzo duże możliwości. Mogę na nim pracować, albo służy mi do rozrywki. I ma mały, lekki zasilacz z ładowarką USB 🙂 Nie polecam zabierania większego laptopa, chyba że ktoś ma tylko jeden komputer i nie ma wyjścia. Do tego czasem biorę dysk przenośny, jeżeli spodziewam się, że będę musiał archiwizować materiał foto lub video. Czasem biorę iPada, jeżeli wiem, że będę miał czas pooglądać jakieś filmy (np. w samolocie, żeby nie rozstawiać się z laptopem – iPad jest wygodniejszy. Ponadto łatwiej się nim „konsumuje treści”, jak to się teraz ładnie nazywa, leżąc na przykład w łóżku). Na pewno biorę słuchawki – rewelacyjne są AirPodsy. Są małe, lekkie, bezprzewodowe i szybko się łączą z telefonem po wyjęciu z pudełka, który jest jednocześnie powerbankiem dla nich. Noszę je na co dzień w kieszeni jeansów i zawsze są ze mną – wygodnie przez nie rozmawiam, słucham muzyki i audiobooków. Nie jestem audiofilem więc dla mnie jakość muzyki płynąca z nich ze Spotify jest bardzo dobra 🙂 Czasami zabieram tez słuchawki nauszne z redukcją hałasu (noise cancelling) Bose QC35. Są bardzo dobre i też świetnie grają, jak dla mnie, ale paczuszka już zajmuje trochę miejsca w plecaku 🙂 Jeżeli wiem, ze będę miał czas poczytać, to zabieram Kindle’a – preferuję książki w wersji elektronicznej – zajmują mniej miejsca 🙂 Mam wersję Paperwhite 3 i jest absolutnie świetny! Najważniejsze cechy? Jest cienki, lekki, bateria wystarcza na miesiąc i ma podświetlenie ekranu!

O sprzęcie fotograficznym będzie niżej, natomiast jeżeli zamierzam kręcić filmy, to zdecydowałem się na iPhone’a. Robi filmy 4K, fajnie wyglądają spowolnienia w trybie Slow Motion i ma stabilizację optyczną, co redukuje drgania obrazu. Tak było, ale… miesiąc temu kupiłem DJI Osmo Pocket i jestem zachwycony tym sprzętem! To kamerka z gimbalem, który fantastycznie redukuje wszelkie wstrząsy. Można z nim biegać (ja biegam za córką :-)) i obraz jest całkowicie stabilny. Oczywiście posiada tryb 4K , 60 fps, jest bardzo malutki i lekki i ma dużo innych funkcji, o których może napiszę innym razem, żeby nie odbiegać od sedna.

Wypożyczając samochód, muszę mieć nawigację. Jak pisałem w poprzednim wpisie, przydaje się uchwyt na telefon, żeby mieć na widoku nawigację, oraz zasilanie – włączony GPS zeżre baterię telefonu w max 3 godziny 🙂 Last but not leastprzybornik z akcesoriami 🙂 Mam w nim wszystkie potrzebne mi rzeczy w zgrabnym opakowaniu – wiem, gdzie co leży, nic się nie plącze i nie zgubi. Wypełniałem go akcesoriami przez lata podróży, kiedy okazywało się, ze coś jeszcze jest mi potrzebne. Mam tam na pewno ładowarkę do smartfona i smartwatcha z podwójnym USB, scyzoryk Victorinox z dłuższym ostrzem, którym bez problemu mogę ukroić np. kromkę chleba. Scyzoryk jest w miarę cienki i to nie jest najwyższa wersja Victorinoxa (przez co była dość tania), ponieważ doskonale wiem, co chcę w nim mieć, a czego nie. Ma zatem ostrze, otwieracz do butelek i do puszek oraz korkociąg. Nie potrzebuję piły ani nożyczek i dlatego wybrałem właśnie taką wersję 🙂 W przyborniku są różnej maści kabelki i przejściówki – wszystko przydało mi się podczas wyjazdów przynajmniej raz, zatem gości na stałe w przyborniku.

Są takie momenty, że chcę lub potrzebuję zrobić zdjęcia smartfonem. Nie wstydzę się, robię :-) Tutaj iPhone 7 Plus ze statywem Gorilla Pod
Są takie momenty, że chcę lub potrzebuję zrobić zdjęcia smartfonem. Nie wstydzę się, robię 🙂 Tutaj iPhone 7 Plus ze statywem Gorilla Pod

Sprzęt fotograficzny, jaki zabierałem kiedyś i obecnie.

To trudne pytanie, ponieważ przez lata sprzęt się zmieniał, ewoluował, upgrade’ował. Podobnie moje wymagania, przyzwyczajenia, chęci, czy potrzeby. Ale od początku 🙂 Kiedy wszedłem w profesjonalny i pół-profesjonalny sprzęt fotograficzny, zacząłem zabierać na wyjazdy lustrzankę. Dość szybko przestawiłem się na lustrzankę cyfrową (DSLR) – mój pierwszy sprzęt to Canon EOS 10D z obiektywem Sigma, chyba 28-135 f/3.5-5.6 – totalne badziewie. Może dlatego, ze kupiłem to używane, a obiektyw był zepsuty (cały czas strzelał na „otwartej dziurze”, czyli f/3.5-5.6 – światło zmieniało się wraz z ogniskową, bez względu na ustawienia przesłony w aparacie). W każdym razie „przeszedłem” kilka Canonów, później był Nikon, w międzyczasie były kompakty Canona, Sony, Panasonica, później weszły bezlusterkowce Fujifilm, później Sony – całej drogi nie będę tutaj opisywał ponieważ za długo by to trwało (tekst na osobny wpis), poza tym odbiega od tematu.

Pamiętam wycieczkę do Nowego Jorku i Kalifornii w 2010 roku, kiedy byłem wyładowany sprzętem fotograficznym po czubek nosa – miałem cały duży plecak (Lowepro) sprzętu: lustrzanka Canon EOS 5D Mark 2 + grip, obiektywy: 17-40/4L, 24-105/4L, 70-200/2.8L, 135/2L, 50/1.4, lampę błyskową, zapasowe baterie do body i lampy, osłony od zachlapań wodą dla aparatu i obiektywów, filtry: polaryzacyjny, polaryzacyjny ze zmienną wartością, połówkowy, IR (rejestrujący światło podczerwone), dodatkowe karty pamięci, zestaw do czyszczenia matrycy i sprzętu, ładowarki do baterii do lampy i do aparatu, porządny statyw Manfrotto i blendę do doświetlania portretów! To pewnie nie koniec wszystkiego, ale więcej nie pamiętam 🙂 Ciężkie to było jak worek ziemniaków, a ja codziennie nosiłem na plecach ten ciężar i byłem zadowolony 🙂 Z dnia na dzień coraz mniej, ale jednak. Oczywiście przywiozłem super zdjęcia (część z nich możecie oglądać na Facebooku i Instagramie), ponieważ miałem wszystko na każdą okazję 🙂

Kolejne wyjazdy sprzyjały raczej redukcji sprzętu, zmniejszenia gabarytów itd. Cały czas szukałem idealnego kompromisu pomiędzy jakością zdjęć, przyjemnością fotografowania oraz wagą i ilością sprzętu. Kiedyś te rzeczy się wykluczały, ponieważ wysoka jakość zdjęć = dużo dobrego sprzętu, a lekki i mały sprzęt (smartfon) = niska jakość zdjęć. Oczywiście mówimy o zastosowaniach wielkoformatowych i\lub druku, ponieważ zdjęcia krajobrazowe na IG wyglądają na ekranie smartfona prawie tak samo, bez względu na to, czym zostały zrobione 🙂 No i poza tym radość fotografowania zerowa 🙂

Kiedyś robiłem zdjęcia lustrzanką analogową na filmie – kolorowym i czarno-białym – i niestety uważam, że to daje największą radość fotografowania. Po pierwsze NIE widzimy od razu efektów swojej pracy, zatem trzeba zdobyć wiedzę, jakie parametry ustawić w aparacie dla danej sceny. Po drugie mamy ograniczoną ilość kadrów, jakie możemy zrobić – filmy mają zazwyczaj 24 lub 36 zdjęć. Później trzeba film przewinąć i założyć nowy. Ile filmów można ze sobą zabrać? 5? 10? 15? 🙂 No właśnie. Ale wygoda jednak bierze górę. Obecnie wkładając do aparatu cyfrowego kartę pamięci 128GB można zrobić tysiące zdjęć w najwyższej rozdzielczości, najlepszych parametrach kompresji bezstratnej…, a taka karta kosztuje 100-200zł.

Innym razem pojechałem na wakacje z samym smartfonem (nie do USA, nad Biebrzę :-)). To był HTC HD7 z nierozwijanym już systemem Windows Phone. Zdjęcia wyszły dość słabe – na dużym ekranie są już beznadziejne, ale wtedy miałem nową kamerę video Sony (nagrywającą już w rozdzielczości FullHD!) i nastawiłem się głównie na filmy. Oczywiście obecne smartfony, takie jak iPhone, czy Samsung z serii S robią lepsze zdjęcia niż te sprzed kilku lat, jednak w słabszych warunkach oświetleniowych jest niestety padaka 🙁 A nie zawsze robimy zdjęcia w idealnie oświetlonym miejscu.
Jednak, jeżeli ktoś z Was robi zdjęcia, żeby je publikować w Internecie, w wielkości 5x5cm i nie czuje radości z fotografowania, to… po pierwsze pewnie nie czyta tego bloga, a jeżeli już, to mam jasny komunikat – pozostań przy swoim smartfonie! 🙂

Sony A7III z obiektywem 28/2 to lekki i kompaktowy sprzęt dający rewelacyjną jakość obrazu
Sony A7III z obiektywem 28/2 to lekki i kompaktowy sprzęt dający rewelacyjną jakość obrazu

Wracając do mojego obecnego sprzętu – w podróż do USA (zresztą nie tylko do USA – jeżdżę też w inne miejsca :-)) obecnie zabieram:

  • pełnoklatkowy bezlusterkowiec Sony A7 III: i lubię go za to, że jest mniejszy i lżejszy od lustrzanki oraz ma lepsze parametry: szybkość i celność autofocusa, jakość zdjęć, rozpiętość tonalna, szybkość zdjęć seryjnych, odchylany wyświetlacz, wbudowaną stabilizację matrycy, bardzo wysokie „pracujące” ISO, czyli zdolność do zrobienia dobrych zdjęć w słabych warunkach oświetleniowych i kilka innych drobniejszych funkcji. Kultura pracy z tym sprzętem i zadowolenie z fotografowania jest bardzo wysokie 🙂 Kiedyś używałem systemu Fujifilm, który świetnie wygląda (bardzo oldschoolowo), jest mniejszy i lżejszy, ale jakość zdjęć była troszkę słabsza, matryca mniejsza – 16MP vs 24MP w Sony, czy DSLR Canona lub Nikona i na dłuższą metę niewygodnie się go trzymało i trochę topornie obsługiwało, a przy wyższym ISO strasznie szumił. Wcześniej zabierałem Nikona D750, którego notabene cały czas mam, jednak to duży i ciężki sprzęt, obijający się boleśnie o biodra przy dłuższym noszeniu. Na plus na pewno można zaliczyć świetną jakość zdjęć, ergonomię obsługi i wbudowaną lampę błyskową (tak! często mi się przydawała do doświetlenia portretów w ostrym kalifornijskim słońcu, żeby zlikwidować brzydkie cienie na twarzy 🙂 Canon z serii 5D i Sony z serii A7, A9 nie mają jej niestety). W wersji minimum, czyli z jednym obiektywem 24-70/2.8 zestaw ważył ponad 2kg 🙁 Z czasem doszedłem do wniosku, że… nie jest mi potrzebny tak jasny zoom! (przez co cięższy i oczywiście droższy) i dlatego kupując nowy system (Sony) zdecydowałem się na
  • zoom 24-105/4: no właśnie 🙂 Obiektyw mimo, że o działkę ciemniejszy (pomiędzy f/2.8 i f/4 jest 1 działka różnicy w jasności) jest dość duży i dość ciężki, ale ma większą ogniskową (105mm vs 70mm, jakie miałem w Nikonie) – po polsku – lepiej przybliża (jak lornetka) :-), posiada stabilizację obrazu, a jego przednia soczewka jest na tyle duża, że można zamocować filtry 77mm, czyli wszystkie moje „stare” filtry pasują 🙂 Przy czym okazało się, że bokeh jest na tyle fajny, że nie potrzebuję już 2.8, żeby fajnie rozmazać tło 🙂 Zoom jest na tyle duży, że cały sprzęt nadal wygląda „profi” 🙂 To jest o tyle fajne, że jak macie sprzęt profi, to… czasami więcej wam wolno, niż operatorowi iPhone’a! Ponadto jest na tyle mały, że wpuszczą was z tym na mecz (w Stanach na bramkach mierzą długość obiektywu linijką, czy czymś takim, co decyduje, czy wchodzisz ze sprzętem (bo jeszcze mieści się w kategoriach max półprofesjonalnych), czy już nie – i wtedy jesteś zawodowcem – spadówa z biletem dla „Kowalskiego”, pokaż akredytację). Czasami jednak chcę zrobić portret z mięciutkim bokeh i chcę mieć ze sobą obiektyw, który jest do tego stworzony (ponieważ opisywany wcześniej zoom, to sprzęt po trochu do wszystkiego) i wtedy zakładam niedużą, leciutką
  • portretówkę 85/1.8: to nie jest banan Chiquita w swojej klasie. Są portretówki ze światłem f/1.4, a nawet f/1.2, ale… są obrzydliwie wielkie, ciężkie i drogie! A moja daje radę bez problemu tam, gdzie jest potrzebna i świetnie mi się nią robi zdjęcia. No i jest mała i mega lekka! 🙂 A co, kiedy chcę coś szerzej? Wybieram
  • czasami „naleśnik” 35/2.8: kto wie, co w terminologii fotograficznej oznacza „naleśnik”? Że jest cienki. Jak naleśnik. Oczywiście! Wygląda jak większa zatyczka obiektywu, waży tyle, co paczka zapałek i ma świetną filmową ogniskową 35mm. Światło słabe, jak na stałkę, ale… to naleśnik 🙂 Żeby mieć lepsze światło, można sobie kupić Sigmę 35/1.4 ART, która jest najlepsza w swojej klasie, ale wygląda i waży tyle, co wcześniej opisywany zoom 24-105. Nie chcę 🙁 Sprzedałem wraz z 50/1.4 ART (do Nikona). Coś się kończy…

I właśnie na zakończenie przygody o szkłach mam jeszcze jedną perełkę – to jest Sony 28/2.0, który może czasem zastąpić pancake’a (naleśnik). Jest trochę większy od niego, ale ma absolutnie fantastyczną plastykę zdjęć i świetny bokeh. Kiedy go kupowałem, nie wierzyłem w zapewnienie sprzedawcy, że jest taki super. Teraz, po kilku miesiącach użytkowania potwierdzam – jest SUPER!

Z lekkim sprzętem lepiej się biega - czy to po ulicy, czy po skałkach nad oceanem
Z lekkim sprzętem lepiej się biega - czy to po ulicy, czy po skałkach nad oceanem

Co jeszcze biorę? Otóż zawsze zabieram lekki statyw – obecnie od paru lat jest to Slik Sprint Mini II, który jest leciutki i mały, a można go rozstawić do ok. 1,6m wysokości, co w zupełności wystarcza do wakacyjnych zastosowań. Oczywiście im lżejszy statyw, tym większe ryzyko poruszenia kadru, czy przewrócenia przez wiatr, ale jakoś sobie z tym radzę 🙂

Po co mi statyw?
Są tylko dwa powody: autoportrety – wolę ustawić aparat na statywie, dograć kadr i zrobić zdjęcie (wyzwalając aparat samowyzwalaczem, bądź z iPhone’a) niż dać przypadkowemu turyście we władanie oraz drugi powód – zdjęcia nocne, wykonywane na długich czasach ekspozycji – bez statywu niemożliwe do zrobienia.

Oprócz tego czasami biorę filtr polaryzacyjny, który sprawia, że kolory w krajobrazie (zwłaszcza niebo) nabierają głębi i większego kontrastu oraz zostają zredukowane odbicia od powierzchni odbijających światło 🙂 oraz pasek do aparatu firmy Peak Design, który charakteryzuje się tym, że jest solidnie wykonany, długi (!), można go idealnie i szybko dostosować do pożądanej długości, ma gumowany fragment w okolicach szyi, żeby stabilniej na niej leżał i – co najważniejsze – posiada opcję mega szybkiego odpinania go całkowicie od aparatu oraz zakładania z powrotem – dzięki specjalnym okrągłym klipsom, przymocowanym do aparatu. Praca z tym mechanizmem jest naprawdę przyjemnością! Produkt dobrze czuć w rękach, że jest absolutnie mega solidnie zrobiony, a poza tym… super wygląda 😉

No, dobra, a czego nie zabieram w porównaniu z tym, co zabierałem wcześniej?

Nie zabieram dodatkowych baterii – Sony wytrzymuje kilkaset (500-600) zdjęć na jednym ładowaniu więc nie ma szans, żeby mi brakło prądu. Wieczorem, w hotelu naładuję go w 2 godziny. W praktyce ładuję go max dwa razy na wyjazd. A nawet, gdyby mi brakło prądu, to dzięki USB (mikro USB i USB-C) podłączę powerbank podczas robienia zdjęć i mam znowu zasilanie 🙂 Fajnie, co? Trochę może to być niewygodne, ale przynajmniej nie jestem uziemiony.
Nie zabieram dodatkowych kart pamięci – mam obsadzone dwa sloty kart pamięci, każda to SanDisk Extreme Pro 64GB, które wystarczą na tysiąc zdjęć w RAW, więcej nie zrobię, a na pewno nie jednego dnia. Wieczorem natomiast mogę zgrać zdjęcia na laptopa i uwolnić miejsce. Nie zabieram lampy błyskowej – doskonalę technikę, żeby jej nie używać 🙂 Nie zabieram masy innych akcesoriów, które nie są must have i nie są mi tak naprawdę potrzebne, ponieważ dobrze przygotowuję sobie sprzęt do wyjazdu.

W tym roku wezmę pewnie taki zestaw: body + 2 obiektywy i będę się cieszył swobodą ruchu, a jednocześnie wiem, że przywiozę absolutnie rewelacyjne, ostre jak żyleta i pełne szczegółów zdjęcia z ciekawych miejsc Ameryki! Naprawdę. Nie żartuję. Serio, pełna poważka… 🙂

Linki do większości sprzętu wymienionego w tekście:

Aparat: https://e-oko.pl/aparaty-cyfrowe-bezlusterkowce/7538-sony-a7-III.html

Obiektywy:
– 24-105\4: https://e-oko.pl/obiektywy-i-akcesoria-zoom/7214-sony-fe-24-1054-g-oss-4548736074132.html
– 28\2: https://e-oko.pl/obiektywy-i-akcesoria-staloogniskowe/5385-sony-28-2-4548736001992.html
– 85\1.8: https://e-oko.pl/obiektywy-i-akcesoria-staloogniskowe/6434-sony-85-1-8-4548736058354.html
– 35\2.8: https://e-oko.pl/obiektywy-i-akcesoria-staloogniskowe/7377-samyang-3528-8809298880989.html

Karta pamięci do Sony: https://allegro.pl/oferta/sandisk-extreme-pro-karta-sdxc-64gb-170mb-s-v30-u3-8089767557?utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=_ELKTRK_PLA_Fotografia&ev_adgr=Karty+pami%C4%99ci&gclid=CjwKCAjw04vpBRB3EiwA0Iieajp4zRiMNOZgtqTlsKCH61LEc0H_e9Swjy7oB_OUd0AowMhEiSHLahoCYzgQAvD_BwE

Pasek: https://www.peakdesign.com/collections/straps/products/slide
Statyw: http://www.fotorimex.pl/product.php/8838,pl,slik_sprint_mini_ii_gm_+_glowica_,_statyw_digital,_nogi_+_glowica.htm
Filtr polaryzacyjny: https://www.empik.com/filtr-polaryzacyjny-hoya-slim-67-mm-hoya,p1172647549,elektronika-p?gclid=CjwKCAjw04vpBRB3EiwA0Iieai3DS_QjnL6mpniV8e6aCV5qtQG2wwPos49PvDhI-6yGH5AupoZpexoCuMUQAvD_BwE&gclsrc=aw.ds

Kamera DJI Osmo Pocket: https://ars-online.pl/dji-osmo-pocket.html
Karta pamięci do DJI: https://allegro.pl/oferta/sandisk-micro-extreme-128gb-160-90mb-s-a2-c10-v30-8220437603?utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=_ELKTRK_PLA_Telefony+i+Akcesoria&ev_adgr=Karty+pami%C4%99ci&gclid=CjwKCAjw04vpBRB3EiwA0IieamOLXa8VevC7-BwTEHOhja1bjJ5z4XGoS6E-CAo-qCMIz5hMvY2z6xoCeiUQAvD_BwE

Przybornik z akcesoriami: https://www.aliexpress.com/item/32788919547.html?spm=a2g0s.9042311.0.0.27424c4dWUfc6k
Scyzoryk (podobny): https://scyzoryki.net/p/194/17614760/scyzoryk-victorinox-rangergrip-52-0-9523-c-grawer-gratis-duze-scyzoryki-130mm-scyzoryki-swiss-army.html
Kindle: https://www.euro.com.pl/czytniki-ebookow/amazon-kindle-paperwhite-3-z-reklamami.bhtml
Surface Laptop: https://www.microsoft.com/pl-pl/p/surface-laptop-1-generacji/90fc23dv6snz?activetab=pivot%3aoverviewtab
iPad: https://pl.wikipedia.org/wiki/IPad_Air_2
Dysk przenośny: https://www.euro.com.pl/archiwizacja-danych1/wd-my-passport-ultra-2tb-usb-3-0-niebieski_1.bhtml
iPhone: https://www.apple.com/pl/iphone-xs/
AirPods: https://www.apple.com/pl/shop/product/MV7N2/airpods-z-etui-%C5%82aduj%C4%85cym
AppleWatch: https://www.apple.com/pl/apple-watch-series-4/
Statyw Gorilla Pod: https://www.cyfrowe.pl/aparaty/statyw-joby-gorillapod-325.html

Marcin

Leave a reply