Jak szukać hoteli, wybierając się w podróż po Stanach? Na co zwrócić uwagę podczas rezerwacji? Wybierać sieciówki, czy raczej coś oryginalnego?
Zapraszam do mojego subiektywnego tekstu odnośnie rezerwacji hoteli w Stanach 🙂
Wspominałem tutaj, że hotele można rezerwować będąc jeszcze w Polsce, na etapie planowania marszruty. Można też rezerwować ad-hoc z dnia na dzień i nie przejmować się planem wyjazdu.
Po co w ogóle rezerwować hotele? Może lepiej apartamenty, mieszkania, np. korzystając z serwisu Airbnb, albo… namiot? A może kamper?
Rezerwowanie hoteli i Airbnb rządzi się tymi samymi regułami, jeżeli chodzi o kwestię „czy wcześniej, czy ad-hoc”, a ja korzystałem zarówno z hoteli, jak i Airbnb i napiszę Wam, jakie są różnice.
W momencie, kiedy mam już ustaloną marszrutę i wiem, gdzie będę oraz znam okolicę, gdzie będę spał, mogę zająć się rezerwacją hoteli.
Najlepiej znaleźć hotel na trasie swojej podróży, ponieważ nie trzeba nigdzie zbaczać ze szlaku. Najwięcej hoteli jest w miastach i miasteczkach, i są one zdecydowanie tańsze niż np. hotel na szlaku do Grand Canyon, z którego macie 10 minut jazdy samochodem – tam cena będzie zdecydowanie wyższa, ponieważ bliskość atrakcji turystycznej działa na turystów jak magnes.
Jadę w podróż przez Kalifornię, mam już jest zrobioną mapę trasy i wiem, w jakiej okolicy przypadnie mi spędzać noce. Mam zatem komplet informacji, potrzebnych mi do rezerwacji hotelu. Czy raczej motelu, ponieważ te miejscówki typu bed&breakfast oferują podstawowe warunki mieszkalne. No właśnie, czy nie można spać w porządnym hotelu, a nie jakimś B&B? Owszem, można. Cena tylko będzie odpowiednio 2x, 3x, 5x, 8x… wyższa, ale jeżeli wydatki podczas takiego wyjazdu nie stanowią problemu, to nie ma się co ograniczać 🙂
Jeżeli natomiast mam ograniczony budżet i chcę spać przyzwoicie, ale bez szaleństw (nie potrzebuję apartamentu 70m2, siłowni, sauny i butelki wina na stoliku… – no może ta butelka by się przydała, albo chociaż piwo :-)), to szukam czegoś w granicach do 100 USD.
Dalej już jest prosto 🙂 Otwieramy booking.com i ustawiamy odpowiednie filtry. Jakie to powinny być filtry? Ja zawsze ustawiam takie same:
- przedział cenowy: max 100 USD,
- Min. 2-3 gwiazdki,
- „Wyświetlaj tylko dostępne obiekty”. To jest tak głupie, że aż żal, że w ogóle trzeba o tym pisać. Chodzi o to, że jeżeli nie zaznaczycie tej opcji, to booking.com pokaże Wam obiekty, w których już nie ma wolnych pokoi w wybranym terminie, z informacją „ups, spóźniłeś się, właśnie ktoś zarezerwował ten pokój”. Osobiście ta informacja jest mi do niczego nie potrzebna, ale może ktoś zna jakieś zastosowanie tej opcji?
- Bezpłatne WiFi,
- Bezpłatny parking (albo w ogóle parking) – jest to szczególnie istotne w (dużych) miastach,
- Prywatna łazienka – inaczej możecie wylądować w wieloosobowym pokoju z piętrowymi łóżkami. No, chyba, że właśnie tak chcecie spędzić noc 🙂
Opcjonalnie (jeżeli nadal mam duży wybór) zaznaczam:
- bezpłatne odwołanie,
- brak przedpłaty (te 2 opcje przydają się, jeżeli zmienicie plany i nie dojedziecie na miejsce o czasie. Parę razy uratowało mnie to przed stratą gotówki. Ale uwaga – często to delikatnie podnosi cenę.),
- ocena gości >7-8
- śniadanie wliczone w cenę. To jest podchwytliwe, ponieważ śniadania w takich motelach w USA wyglądają zazwyczaj tak, że dostajecie mufinki i kawę. Czasem są jajka na twardo. Najwięcej co widziałem na stole, to kupon do pobliskiego McDonalda lub zestaw: mufinki, tosty z dżemem, szynka z puszki, jajka na twardo, syrop klonowy, jabłka, kawa, sok, woda. Można się było zasycić na parę godzin, a jabłka wziąć na podróż 🙂
- dzielnica (jeżeli to jest duże miasto, to wchodzi do listy półkę wyżej – chcę dokładnie określić, gdzie będę szukał noclegu).
Co z filtrem dotyczącym wyboru konkretnej sieci hotelowej? Nie mam swojej ulubionej, wręcz przeciwnie – nawet wiem, czego unikać (Motel 6 – kilka razy brak lodówki i płatne WiFi). Nie zbieram punktów lojalnościowych, ponieważ i tak z nich pewnie nie skorzystam więc mi nie zależy 🙂
Inne, dodatkowe opcje mogę zaznaczyć, jeżeli mam naprawdę duży wybór. Normalnie, po zaznaczeniu wszystkiego jak wyżej w mieście wielkości np. San Diego mam nadal kilkadziesiąt wyników więc mam duże pole do popisu.
Dalej wciskam magiczny przycisk Pokaż Mapę! Dlaczego magiczny? Ponieważ pokazuje mapę z zaznaczonymi na niej wszystkimi hotelami, które miałem wcześniej na liście (która nic mi nie mówiła o miejscu, gdzie są te hotele) i bardzo łatwo i szybko pozwala mi zawęzić obszar poszukiwań hoteli. Co ciekawiej, po lewej nadal mam dostępne wszystkie filtry, którymi mogę żonglować, szukając najlepszej dla siebie kombinacji i obserwować, w których miejscach pojawiają mi się hotele. Bądź znikają 🙂
Wyrzucam na przykład ograniczenie 2 gwiazdki, ponieważ mam spory wybór w 3*, może nawet w 4*, chociaż z tymi gwiazdkami bywa różnie i czasem lepiej wybrać przyzwoicie wyglądający hotel 2* niż byle jaki 4*.
Szukam hotelu w lokalizacji, która jest dla mnie najbardziej odpowiednia i rezerwuję. Jeżeli nie macie dołączonej do konta karty kredytowej, to trzeba podać jej numer. Hotel w ten sposób ogranicza sobie ryzyko, że nie przyjedziecie bez odwołania rezerwacji, bądź w przypadku braku opcji bezpłatnego odwołania, po prostu ściąga Wam z karty pieniądze. Najlepiej podać numer karty, która jest podpięta do konta dolarowego, unikniecie wtedy niemiłych niespodzianek z przewalutowaniem, które Wasz bank zrobi po raczej niekorzystnym dla Was kursie 🙂 Skąd wziąć taką kartę? Wiele banków oferuje już taką możliwość (Alior Kantor od dawna, od niedawna np. mBank), albo założyć sobie Revolut.
Jeżeli nie macie kart kredytowych i myślicie, że uda Wam się przejechać Stany bez takiej karty, to jesteście w grubym błędzie. O ile bez problemu zapłacicie wszędzie gotówką, o tyle rezerwacja hotelu, czy samochodu jest niemożliwa bez karty kredytowej (nie mylić z debetową, czyli taką podpiętą do rachunku ROR).
Wracając do booking.com – nowo założone konto po kilku rezerwacjach dostaje zniżkę Genius. Uprawnia ona do często kilkunastoprocentowej zniżki podczas rezerwacji. A to już coś 🙂
Uwaga: w ogóle nie przejmujcie się olbrzymimi komunikatami w jaskrawych kolorach, że za chwilę braknie miejsc, pospiesz się, czy inne marketingowe slogany. Oprócz informacji, że np. został ostatni pokój (prawda) są one wyświetlane na wyrost.
OK, klik, klik, pokój zarezerwowany, przechodzimy do następnej lokalizacji i powtarzamy proces. Im wcześniej zaczniecie rezerwować pokoje, tym lepsze warunki i ceny zostaną Wam zaproponowane.
W przypadku rezerwacji apartamentów, czy mieszkań, np. za pomocą serwisu Airbnb proces jest bardzo podobny z tą różnicą, że jest inny interface aplikacji.
A co z namiotem i kamperem?
W USA w namiocie nie spałem, ale znam takich co spali. Generalnie kempingi w Stanach są super wyposażone, ponieważ namiot i kamper to bardzo popularna forma wakacyjnych wyjazdów Amerykanów. Jednak co innego jest załadować pod własnym domem kampera, czy duży samochód i ruszyć na spotkanie przygody, a co innego wieźć sprzęt turystyczny przez Atlantyk, żeby go załadować do samochodu w wypożyczalni.
Można jeszcze kupić większość rzeczy na miejscu i później na przykład wyrzucić, ale… jakoś nie jestem zwolennikiem zwykłego porzucania cennych rzeczy. Ktoś ze znajomych kiedyś przeliczył, że to może nawet wyjść na równo: zakup namiotu, śpiworów + opłata za miejsce na kempingu vs. opłaty za hotele, zatem można przetestować. Ja tego nie próbowałem. W planach mam zwiedzanie USA kamperem i na pewno to zrealizuję w odpowiednim momencie (na przykład jak córka podrośnie i zabierzemy ją ze sobą) – wtedy dopiero zobaczę, jak się układa bilans takiego wyjazdu 🙂
Jaki jest standard hotelu za max 100 USD?
Bywa , że bardzo różny, ale najczęściej jednak podobny. Otrzymujecie średniej wielkości pokój (jak na polskie warunki) z jednym dużym łóżkiem, albo czasami z dwoma łóżkami (tą opcję można wybrać podczas rezerwacji na portalu), ale jeżeli hotel nie ma pokoju z jednym łóżkiem, to dadzą Wam z dwoma. W takim pokoju jest łazienka z wanną i prysznicem (z głowicą przymocowaną do ściany na stałe), toaletą i umywalką. Czasem ta umywalka znajduje się w części pomiędzy pokojem, a łazienką, a czasem w pokoju w okolicach łazienki – w zasadzie jest to bez znaczenia. Do tego są jakieś meble, fotele, stolik, TV (który raczej zawsze jest nieprzydatny), lodówka i klimatyzacja (zazwyczaj starego typu, ale spełnia swoje zadanie).
Lodówka jest istotna, ponieważ (często) jeżdżąc w upale „zagotuje” Wam się woda do picia w butelkach, którą np. wozicie w bagażniku w większej ilości (co doradzam) i można ją wtedy fajnie schłodzić przez noc w lodówce, no i oczywiście trzymać tam jakieś jedzenie.
Motel jest tak zbudowany, że do każdego pokoju wchodzi się z zewnątrz, z najczęściej z parkingu na dole. Drugi rząd pokoi jest na górze. To ma swoje zalety, ponieważ, jak Wam się uda, to możecie zaparkować samochód naprzeciwko Waszych drzwi do pokoju i wtedy przenoszenie walizek i innych rzeczy jest absolutnie mega wygodne 🙂
Ponadto zazwyczaj w hotelu jest: automat do snacków (chipsy, orzeszki, snickersy i inne badziewie), ekspres do kawy (często jest też w pokoju) z kawą, cukrem i słodzikiem, maszyna do lodu w kostkach i pralnia z suszarnią.
Pokój jest posprzątany i czysty, aczkolwiek to są zazwyczaj dość stare budynki i raczej nieremontowane, więc przypalone papierosem zasłony, przetarta wykładzina, czy pożółkły plastik na niektórych elementach w łazience mogą być standardem.
Ja się tym nie przejmuję. Wiecie czemu?
Ponieważ hotel\motel służy mi tylko i wyłącznie do: wzięcia prysznica po całym dniu spędzonym na zwiedzaniu i przespania nocy, czyli odpoczynku. W drugiej kolejności do skorzystania z WiFi i zadzwonienia do rodziny w Polsce, sprawdzenia trasy i atrakcji na kolejny dzień wspaniałej przygody w USA, wrzucenia zdjęć z dzisiejszej cudownej przygody w USA na Facebooka, zgraniu zdjęć z karty pamięci aparatu fotograficznego na laptopa (o tym będzie w innym wpisie na blogu), naładowaniu baterii w urządzeniach, przeorganizowania bagażu itd.
Generalnie spędzam w pokoju hotelowym krótki wieczór, noc i bardzo krótki poranek. Nie potrzebuję wygód, ale zależy mi na czystości. Oczywiście zdarzyło się, że spotkałem w łazience czystego hotelu karalucha, ale zginął szybko, a więcej nie było 🙂 Z tego, co wiem, karaluchy i inne drobne żyjątka są plagą takich miejsc jak hotele i zdarzają się nawet w pięciogwiazdkowcach, jak Hilton, czy Sheraton. Taki lajf 🙂
Oprócz booking.com, Airbnb itp. jest jeszcze jeden sposób rezerwacji hoteli, o którym przeczytałem kiedyś na jakimś blogu, sprawdziłem i działa!
Otóż podczas wypożyczania samochodu z wypożyczalni należy poszukać albo zapytać o gazetki z reklamami hoteli (vouchers). Jest tam mnóstwo ofert z hotelami w standardzie jak opisywane, ale w dużo atrakcyjniejszych cenach! Kilka razy zdarzyło mi się zawrzeć transakcję na kwotę 40+, czy 50+ dolarów za noc dla dwóch osób! To prawdziwa gratka 🙂
Oczywiście taka opcja jest tylko w scenariuszu, w którym nie bookujecie wcześniej hoteli on-line, tylko ad-hoc wbijacie tam, gdzie akurat wam pasuje. Raz, czy dwa miałem sytuację, że w upatrzonym w gazetce hotelu nie było wolnych pokoi i trzeba było jechać do kolejnego. Straciliśmy wtedy godzinkę, ale ostatecznie udało się dostać pokój 🙂
Pisałem o płatnościach – o ile do rezerwacji hotelu na stronie WWW niezbędna jest karta, o tyle podczas rejestracji w hotelu możecie bez problemu zapłacić czym chcecie – kartą lub gotówką. No, chyba, że rezerwacja jest bezzwrotna, to raczej już na początku, podczas bookowania ściągną Wam z karty kasę. Płacenie gotówką nie tylko za hotel, ale za cokolwiek, ma tą zaletę, że nie ma sytuacji, że Wasza karta gdzieś nie zadziała, coś się nie połączy, nie zautoryzuje itd., co nie jest takie rzadkie podczas podróży. Od czerwca 2018 roku w Polsce działa rewelacyjny Apple Pay (wcześniej działał też Google Pay, ale nie mam doświadczeń w użytkowaniu) i kiedy jechałem w lipcu 2018 roku do Stanów pomyślałem, że taki cudowny system, wymyślony w USA ma 100% pokrycie kraju. Postanowiłem zostawić wszystkie plastikowe karty w domu, wziąć tylko 200 USD na wszelki wypadek i płacić telefonem w sklepach, restauracjach itd.
Jakież było moje rozczarowanie, kiedy już w pierwszym dniu okazało się, że na 5-6 transakcji, jakie chciałem wykonać w Los Angeles żadna się nie udała! Później dowiedziałem się, że Apple Pay najlepiej działa… w Polsce! To nie żart, nasza bankowość elektroniczna jest jedną z najlepszych na świecie (od wspomnianego czerwca 2018 płacę cały czas za pomocą iPhone i Apple Watcha z Apple Pay i tylko raz lub dwa nie udało mi się za coś zapłacić). Ostatecznie podczas prawie trzech tygodni spędzonych w Stanach, wykonałem tylko 4-5 transakcji iPhonem. Później już pytałem w kasie „Hi, can I pay with Apple Pay?” (Czy mogę zapłacić z użyciem Apple Pay?) i prawie zawsze słyszałem: „What?!”, albo „Let me check this…” (Co?!, Niechże sprawdzę…). Taka Ameryka 🙂 Jak zatem płaciłem? Hm…, zabrałem w podróż kobietę, która bywa przezornie antytechnologiczna i miała odpowiednie karty i gotówkę ze sobą. Dogadaliśmy się, jeśli wiecie, co mam na myśli 😉
A co ze zdjęciami?
Czasem robię zdjęcia hoteli w środku i na zewnątrz. Czasem jest w pokoju porządek, a czasem wszystko jest porozrzucane, ponieważ się przepakowuję (ogólna rada – trzymajcie wszystko we względnym porządku w pokoju, ponieważ łatwiej będzie się pakować tak, żeby niczego nie zapomnieć). Te zdjęcia przydadzą mi się później (na przykład na bloga), albo żebym wiedział, jak było w danym miejscu – jeżeli tam kiedyś wrócę, to będę wiedział, czy warto się zatrzymać. Poza tym sporo moich znajomych i rodziny nigdy w USA nie było i są ciekawi tego, jak niektóre rzeczy różnią się od europejskich (np. sterowanie prysznicem :)). We wnętrzach przydaje się aparat z obiektywem o szerokim kącie, np. 16-35mm, ale mocno zagina krawędzie więc trzeba bardzo uważać, jak się go używa 🙂
Rano, zanim wyjdę, zostawiam na poduszce dolara lub dwa dla sprzątaczki. Niewiele mnie to kosztuje, a obsługa takiego hotelu zarabia tak niewiele, że ucieszy się na ten napiwek. Ja nic nie zyskam oprócz poczucia dobrej karmy, ale… przecież o to chodzi, co nie? 🙂