';
Fotografia i podróżowanie – cz. 5: zwiedzamy Kalifornię!
Promenada w Los Angeles, Kalifornia, USA.
Promenada w Los Angeles, Kalifornia, USA.

Przygotowujemy się do podróży po Kalifornii!!! Jest ekscytacja? U mnie duża! 🙂

Poniżej pokażę Wam prawdziwy plan podróży, jaką kiedyś odbyłem przez Kalifornię. Plan jest gotowy do adopcji, można z niego skorzystać.

Podsumujmy, co do tej pory udało mi się załatwić: wziąłem urlop, więc wiem, kiedy jadę (30 września – 12 października). Wiem, co chcę zwiedzać (Kalifornia), dlatego już kupiłem bilety na samolot do San Francisco (kupiłem je 1 sierpnia, czyli na ok. 2 miesiące wcześniej).

Co dalej?

Wylatuję 30 września w sobotę o godz. 10.05 z przesiadką w Toronto, Kanada (2 godz. 50 minut). Lecę liniami Air Canada, a bilet kupiłem za ok. 2500zł. Dopłaciłem jeszcze 270zł do możliwości wyboru miejsca z większą przestrzenią na nogi (jak się okazało, były dwa miejsca w rzędzie, a obok mnie nikt nie siedział – super!). Do San Francisco dolecę po ponad 18 godzinach, czyli o 4.25 następnego dnia polskiego czasu, ale różnica czasowa pomiędzy zachodnim wybrzeżem USA i Polską to -9 godzin, zatem w SF będę miał godzinę 19.25.
Wiem też, że wracam 11 października, we wtorek i samolot mam z San Francisco o godz. 20.45, który doleci do Monachium na godz. 17.05 naszego czasu, dalej mam blisko 2 godziny na przesiadkę i 1 godzinę 20 minut do Warszawy, zatem na Okęciu wyląduję o 20.45 w środę czasu polskiego.

Nadążacie? 🙂

Czyli w USA będę od 30 września od wieczora do 11 października, też do wieczora – 11 dni. Na dłużej akurat nie miałem urlopu tamtego roku 😉

Dwa zdania o godzinach przylotu i wylotu, jakkolwiek jest to rzeczą drugorzędną przy planowaniu zakupu biletów: najlepiej, gdybym przyleciał do San Francisco wczesnym popołudniem, wtedy pomimo jet lag* miałbym czas, żeby oprócz dotarcia do hotelu jeszcze się gdzieś przejść, coś zobaczyć, coś zjeść i kupić na wieczór browar.

Docieram do wypożyczalni samochodów, gdzie czekam na mojego partnera podróży, a właściwie partnerkę 🙂 Jest w Atlancie (USA) i przyleci innym samolotem. Spotykamy się w San Francisco, w wypożyczalni Advantage, ponieważ przy wypożyczeniu samochodu musi pokazać prawo jazdy, jeżeli ma być drugim kierowcą (szczegóły odnośnie wypożyczenia samochodu w USA napiszę innym razem).

* jet lag – zmęczenie spowodowane zmianą strefy czasowej, mniej więcej „zarwana nocka”, czy coś w ten deseń. Najlepszym sposobem na jak najszybsze dostosowanie się do bieżącej strefy czasowej, jest wytrzymanie i nie kładzenie się spać w czasie dnia, tylko o normalnej porze snu, np. 23.00.

Odnośnie pory powrotu, to jest prawie wymarzona. Mam jeszcze cały dzień na zwiedzanie, wieczorem przyjeżdżam na lotnisko, oddaję samochód i odlatuję. „Prawie”, ponieważ na lotnisku muszę być ok. 3 godziny przed odlotem (ok. 18.00) więc idealnie byłoby, gdybym miał samolot jakieś 2 godziny później 🙂

Tak, czy inaczej muszę wypełnić czymś 11 dni w Kalifornii. Najlepiej… zwiedzaniem 🙂

Robię sobie zatem taki szkic planu, który będę uzupełniał po to, że jeżeli wrócę kiedyś w tamte miejsca, to pomoże mi to lepiej dostosować się do istniejących warunków. Taki szkic zrobiłem w aplikacji OneNote pakietu Office 365, ponieważ jest to bardzo wygodne narzędzie do robienia notatek. Ponadto synchronizuje mi się automatycznie (poprzez chmurę) z aplikacją na iPhone, czy iPad (albo Android), zatem zawsze mam pod ręką moje notatki. No, ale ja zazwyczaj wykorzystuję najnowsze technologie, nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście zrobili sobie taki plan w podręcznym kajecie 🙂

Draft planu podróży w Kalifornii

To nie był idealny plan, jak możecie zauważyć. Kilka elementów było niewiadomych (są zaznaczone na żółto), ponieważ mogłem sobie pozwolić na to, że ad-hoc dostosuję się do sytuacji ze względu na fakt, że październik nie jest najgorętszym okresem urlopowo-turystycznym i z noclegami nie będzie większego problemu.
Jak się okazało, nie do końca, w Yosemite Park można zapomnieć o noclegu w hotelu, jeżeli nie masz wcześniejszej rezerwacji, ale generalnie było spoko.

Inna moja podróż po Kalifornii i okolicznych stanów była przygotowana tak perfekcyjnie i drobiazgowo, że w ogóle nie musiałem się zastanawiać nad takimi szczegółami, jak gdzie będę dzisiaj spał, i gdzie mam jechać, co zobaczyć. W obu przypadkach jest fajnie, tutaj już miałem spore doświadczenie w podróżowaniu i zwiedzaniu USA 🙂

Żeby nie było zbyt łatwo, powyższe to nie jest przepis na zwiedzanie wszystkich atrakcji w Kalifornii 🙂

Dlaczego?

Otóż opisywany wyjazd był moją trzecią wizytą w Kalifornii i część atrakcji widziałem podczas dwóch pierwszych wizyt, a część zaplanowałem na kolejne. Ponieważ ten wyjazd odbyłem w innym towarzystwie niż pierwszy i niż drugi, dlatego część trasy pokrywała się z moimi wcześniejszymi wypadami i fajnie było obejrzeć po paru latach miejsca, które widziałem wcześniej 🙂
Nie martwcie się jednak. Pod koniec tekstu zrobię Wam spis wszystkich atrakcji, jakie widziałem w Kalifornii, co stanowi ok. 90% tego, co można zobaczyć podczas 2-tygodniowego pobytu tam. Zawsze ktoś pewnie znajdzie jakieś miejsce, którego nie ma w przewodnikach, ale jak zwykle obowiązuje zasada: co kto lubi. Ja najbardziej lubię krajobrazy, przyrodę, fajne widoki, trochę mniej miasta, a najmniej tłok, zabytki i muzea.

Jak wspomniałem, to jest szkielet planu. Teraz zaczynam go wypełniać.

Jak to zrobić?

Mam w głowie to, co mnie interesuje: Los Angeles, Hollywood, Universal Studios, Beverly Hills, słynne plaże i promenada w Los Angeles, San Francisco i most Golden Gate, więzienie Alcatraz, przejazd nadmorską trasą widokową przez Big Sur, tzw. jedynką. Chcę zobaczyć Park Narodowy Yosemite, San Diego, Sequoia Park, Route 66, Dolinę Śmierci…
Tak z grubsza wypisuję hasłowo, co mnie interesuje. Później to uszczegółowię. Załóżmy, że to jest moja pierwsza wizyta, więc skąd mam wiedzieć, gdzie jechać, co warto zobaczyć?

Otóż po pierwsze niektóre miejsca są tak znane, że to oczywiste, że muszę je zobaczyć. Po drugie, część miejsc wryło się w moją pamięć i znam je z filmów, książek, telewizji itd. Po trzecie, mam przewodnik – dość często używam (już raczej starego) wydawnictwa Michelin: USA część zachodnia. W środku trzymam różnego rodzaju mapy i ulotki z miejsc z poprzednich wizyt w USA. Czytam, co jest ciekawego w danym miejscu, albo co jest w okolicy i decyduję, czy chcę tam jechać, czy odpuszczam. Czasem robię to ad-hoc np. podczas postoju na stacji benzynowej.



Czyli mam listę miejsc, które chcę zobaczyć. Może jeszcze niekompletną, ale z grubsza wiem, gdzie pojadę.

Teraz muszę sprawdzić z mapą, gdzie te miejsca leżą, w jakiej odległości od siebie i ustalić marszrutę. Na razie było łatwo, ale teraz muszę się mocno zastanowić, ile czasu potrzebuję na wizytę w danym miejscu i ile czasu zajmie mi przemieszczanie się pomiędzy miejscami. Musze to obliczyć dość dokładnie, żebym wyrobił się z dotarciem do kolejnych miejsc, a na pewno do tych, w których mam zarezerwowane hotele. Jak rezerwować hotele, napiszę w osobnym wpisie.

Drugi sposób na zwiedzanie Kalifornii jest taki, że mam w głowie ww. miejsca, nic wcześniej nie planuję i po prostu jeżdżę od miejsca do miejsca – co uda mi się zobaczyć, to super, co nie, to trudno.

Taki sposób ma jedną zasadniczą wadę – nie mogę zrobić rezerwacji hoteli wcześniej, ponieważ jeżeli nie uda mi się dojechać do danego hotelu, to zazwyczaj przepada rezerwacja i pieniądze. Jeżeli nie zarezerwuję hotelu, to jak pisałem tutaj może się okazać, że nie będę miał, gdzie spać, a to nie jest takie fajne. No, chyba, że macie duży samochód, gdzie prześpią się swobodnie dwie osoby i akurat wzięliście śpiwory (w październiku nie wszędzie jest już tak gorąco, tak jak latem).

Zwiedzałem Stany na oba sposoby i o ile w przypadku planu szczegółowego nie miałem z niczym problemów, o tyle jeżdżenie tylko ze szkieletem planu powodowało pewne straty czasowe, ponieważ np. musiałem szukać miejsca z Internetem, żeby znaleźć i zarezerwować hotel. Dawało to jednak dużą elastyczność i pewne ryzyko, które powodowało zadowolenie 🙂

Przy podróżowaniu poza miesiącami letnimi musicie liczyć się z tym, że w Kalifornii zmierzch zapada ok. 18-19.00 i później już nic nie zwiedzicie, ani nie zobaczycie. Zaletą z kolei jest to, że po obejrzeniu atrakcji w danym dniu macie jeszcze dobrych kilka godzin na przemieszczenie się dalej, bez straty dnia! 🙂

Mój plan, po uzupełnieniu go w czasie podróży, ostatecznie wyglądał tak:

Kompletny plan podróży przez Kalifornię
Kompletny plan podróży przez Kalifornię

Jeżeli chcesz mieć go w wersji edytowalnej, to jest dostępny tutaj (plik w formacie Worda ściąga się na dysk Twojego komputera).
Co to znaczy „z gazetki” przy opisach niektórych hoteli? Napiszę przy okazji kolejnego wpisu na blogu 🙂

Dlaczego przypisuję ocenę do danego hotelu i z czego to wynika?
Robię to, ponieważ być może wrócę kiedyś w daną okolicę (co się już kilka razy zdarzyło). Znając dany hotel, nie będę szukał innego i zaoszczędzę czas, ponieważ skorzystam z opisu, jaki mam tutaj 😉

Warto wyszukiwać fajne perełki na swojej trasie.

Przykład?
Kto z Was widział film Top Gun z Tomem Cruisem i Kelly McGillis oraz promującą go świetną balladą „Take my breath away” grupy Berlin?
Ja widziałem go pierwszy raz u znajomych moich rodziców, którzy mieli magnetowid i skądś zdobyli kopię filmu, w jakości hm… no właśnie. Nie zrobił na mnie piorunującego wrażenia, ponieważ stawiając go obok Rambo, Rocky’ego, czy Commando – no, trochę odstawał. Później bardziej mi się spodobał i z upodobaniem oglądałem, jak Tom Cruise jeździ na motocyklu po promenadzie San Diego. Oczywiście bez kasku i w mega bajeranckiej kurtce skórzanej, którą notabene można kupić za $599 w sklepie z gadgetami z Top Gun 😉
W filmie jest taka scena, gdzie czwórka przyjaciół spotyka się w klubie Kansas City Barbeque, popijają piwo, grają na pianinie, śpiewają „Great Balls of Fire” i ogólnie świetnie się bawią 🙂
I wiecie, co? Ten bar istnieje naprawdę! Jest w nim to samo pianino, co w filmie i całe mnóstwo pamiątek związanych z filmem, pomimo że pożar w 2008 roku spalił sporo filmowych rekwizytów (ciekawostka – cały sufit baru zdobią setki biustonoszy).
Czułem się naprawdę mega, móc to wszystko zobaczyć na własne oczy! Robi na mnie wrażenie, że mogę dotknąć legendy znanej z pocztówek, kina, albo książek. W barze można napić się piwa, porozmawiać z lokalesami, którzy generalnie się nudzą i chętnie coś opowiedzą, zrobić sobie zdjęcie i wrzucić pieniążek do szafy grającej, żeby posłuchać (jak w filmie) „You’ve Lost That Lovin’ Feelin'”!

Pianino z filmu Top Gun w Kansas City Barbeque, San Diego, Kalifornia, USA
Pianino z filmu Top Gun w Kansas City Barbeque, San Diego, Kalifornia, USA

I jeszcze trasa podróży:

Mapa mojego zwiedzania Kalifornii
Mapa mojego zwiedzania Kalifornii

Wspominałem o liście miejsc, jakie warto zwiedzić w Kalifornii. Moja subiektywna lista wygląda tak:

  • San Francisco
  • Więzienie Alcatraz
  • Dolina Krzemowa (Silicon Valley) i kampusy wielkich firm informatycznych
  • Winiarnie w Napa Valley
  • Los Angeles
  • Trasa nr 1 – nad oceanem z San Francisco Do Los Angeles, prowadząca przez Big Sur
  • Hollywood
  • Mulholland Drive
  • Beverly Hills
  • Universal Studios
  • plaże na zachodnim wybrzeżu: Huntington Beach, Long Beach, Venice Beach
  • San Diego
  • La Jolla
  • Route 66 na odcinku od Barstow do Flagstaff (połowa tego odcinka, od Needless to już Arizona)
  • Knajpa Bagdad Cafe na Route 66
  • Palm Springs
  • Dolina Śmierci (Death Valley National Park)
  • Yosemite National Park
  • Joshua Tree National Park
  • Park Narodowy Sekwoi (Sequoia National Park)
  • Pustynia Mojave (Mojave National Preserve)

Jeżeli macie swoje sugestie miejsc, albo pytania, czy komentarze, zapraszam do dyskusji 🙂

Marcin

Leave a reply